Halloweenowe straszne historie ślubne

Straszne historie ślubne rodem z koszmaru

Pewnie prawie każdy słyszał jakieś straszne historie ślubne. Na przykład o pannie młodej, którą goście na weselu podrzucali pod sufit. A że znajdował się tam wentylator… to panna młoda niestety nie przeżyła, ponieważ welon wkręcił się w urządzenie. Pan młody w rozpaczy się powiesił, a ojciec umarł na zawał, więc ostatecznie było jedno wesele i trzy pogrzeby.

Inna historia opowiada o pannie młodej, która kupiła suknię ślubną w komisie. Po jej założeniu czuła się źle, jednak przesąd nie pozwalał jej zdjąć sukni przed północą. Wkrótce potem panna młoda zmarła. Okazało się bowiem, że w sukni utkwiła drzazga z trumny pokryta trupim jadem. Suknia ślubna trafiła do komisu po tym, jak pracownik zakładu pogrzebowego zdjął ją z młodej dziewczyny, która zmarła i miała zostać w niej pochowana. Następnie sprzedał suknię do komisu. Kto wie, może te dwie historie jakoś się ze sobą łączą…

Miejskie legendy krążą między ludźmi od lat. Zmienia się tylko miejsce, zmieniają się bohaterowie, ale zarys historii jest mniej więcej zawsze podobny.
Jeśli dokopiemy się naprawdę głęboko w historię możemy znaleźć informacje o początkach legendy. O dziwo, często są zaszczepione z podań z innych krajów. Jedną z historii obalali nawet pogromcy mitów. A dotyczyła ona kobiety, która ugotowała się w solarium. Przyszła panna młoda była zbyt blada, a że opalanie zostawiła na ostatnią chwilę odwiedziła wszystkie solaria w mieście, w każdym spędzając po kilka minut. Ostatecznie jej narządy wewnętrzne się ugotowały… To legenda, ale są straszne historie, które wydarzyły się naprawdę.

Całkiem niedawno pewna kobieta zmarła, ponieważ przed ślubem chciała szybko schudnąć.
W tym celu przyjmowała w dużych ilościach leki moczopędne. Odwodniła się do tego stopnia, że musiała zostać hospitalizowana. Niestety nie udało się jej uratować. Przestrzegam! Branie jakichkolwiek lekarstw bez konsultacji z lekarzem może skończyć się tragicznie.

Może nieco mniej tragicznie skończyła się historia pewnej kobiety, która dostała bardzo silnego uczulenia na kwiaty z wiązanki ślubnej.
Wysypka, zapuchnięte oczy… kobieta wylądowała na ostrym dyżurze. Na szczęście efektom uczulenia dało się załagodzić i młodzi wrócili na wesele. Jest to jednak historia, która może się przydarzyć – lepiej sprawdzić czy nie jesteśmy uczuleni na kwiaty, perfumy albo kosmetyki, których chcemy użyć w dniu ślubu.

To koniec koszmarnych historii jakie znam, a jeśli nie chcecie zdjęć rodem z koszmaru zapraszam na Facebooka, Instagrama i do kontaktu :]